Choć u większości z nas owady budzą wstręt i obrzydzenie, podejmuje się poważne dyskusje na temat upowszechnienia białka owadziego w przemyśle paszowym, a nawet w diecie człowieka.
Spróbujmy na chwilę odrzucić niechęć i podjąć chłodną analizę problemu. Popyt na białko na całym świecie wzrasta, a możliwości jego zaspokojenia nie są wystarczające. Co prawda potencjalna produkcja wielu gospodarstw, w których uprawia się rośliny białkowe -soję, groch czy bobik, jest wyższa niż osiągane wyniki produkcji. Jednak nawet pełne wykorzystanie ich potencjału nie zaspokoi zapotrzebowania ludzkości na białko w przyszłości. Naukowcy już dawno temu wystąpili z propozycją wykorzystania białka owadziego jako paszy i – czy tego chcemy czy nie – czołowe ośrodki naukowe prowadzą w tym kierunku badania.
Wyniki produkcji owadziego białka okazują się zaskakująco dobre. Działająca w tej branży firma HiProMine chwali się wynikiem 300-400 kg owadów z 1 m2! Nie tylko ogromna wydajność przemawia za hodowlą owadów na białko. Inną z zalet jest brak emisji gazów cieplarnianych, które przyczyniają się do powstawania efektu cieplarnianego i szkodzą środowisku naturalnemu. Ogromne ich ilości wydzielane są do atmosfery w wyniku chowu przeżuwaczy. Co więcej, w odchowie owadów nie zużywa się wody. Pozwala to oszczędzać jej cenne zasoby. Dodatkowo owady można wyżywić organiczną masą odpadową, tak więc koszty ich produkcji są znikome, a hodowla pomaga rozwiązać problem zagospodarowania bio-odpadów.
Zwolennicy rozwiązania argumentują, że w podejmowanych działaniach nie ma nic sprzecznego z naturą. Przecież kura na wolnym wybiegu poszukuje owadów lub ich larw w glebie. Podobnie jest z dzikami czy rybami. Hodowla owadów pozwala uzyskać w bardzo krótkim czasie dużą ilość paszy bogatej w tłuszcz i wartościowe białko (wszystkie niezbędne aminokwasy prócz metioniny, która musiałaby być uzupełniana).
Przeciwnicy powołują się na względy estetyczne. Twierdzą, iż hodowla i spożywanie robactwa nie jest właściwe dla naszej cywilizacji oraz wzbudza u ludzi słuszną odrazę. Nacisk na badania nad owadzim mięsem postrzegany jest jako przejaw terroru organizacji proekologicznych, które z jednej strony chciałyby zabronić stosowania środków chemicznych w uprawach roślin białkowych (z glifosatem na czele) oraz organizmów GMO, z drugiej zaś strony zmuszałyby ludzi do spożywania białka owadziego i skarmiania nim zwierząt. Jak pokazują badania, opór opinii społecznej jest względem owadziego mięsa duży.
Sprawa owadziego biaka wyklaruje się w przeciągu najbliższych 10 – 20 lat. Póki co, nie wiadomo, czy zwyciężą zwolennicy czy przeciwnicy tego rozwiązania. W lipcu 2017 r. Unia Europejska otwarła pierwszą furtkę – wprowadziła prawo zezwalające na skarmianie białka owadziego w akwakulturze.