ekologia

  •  

    Coraz większą popularnością cieszy się ekologiczna, przydomowa uprawa owoców oraz warzyw na własne potrzeby. Nic w tym dziwnego – tylko wówczas mamy pewność co do pochodzenia produktów oraz ich najwyższej jakości. Wiemy, że nie stosowaliśmy żadnych sztucznych nawozów ani trujących pestycydów, lecz zastąpiliśmy je bezpiecznymi dla zdrowia środkami naturalnymi. Dlaczego więc amatorzy wina nie mieliby zająć się własną produkcją? Nic nie stoi na przeszkodzie, a my radzimy jak zacząć!

    Winorośl nie zalicza się do roślin łatwych w uprawie. Opieka nad nią jest czasochłonna, a ryzyko, że uprawa nam się nie uda – całkiem spore. Nie należy się jednak zniechęcać, lecz pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Niestety winorośl jest gatunkiem nie najlepiej przystosowanym do warunków klimatycznych panujących w naszym kraju. Jest bardzo wrażliwa na mrozy, dlatego musimy wybierać dla niej stanowiska maksymalnie osłonięte od mrozu i dobrze nasłonecznione. Jeżeli mamy dostatecznie dużo miejsca, możemy postarać się o naturalną osłonę dla stanowiska, wykonaną np. ze zwartych nasadzeń drzew iglastych. Winorośli szkodzi zarówno nadmiar, jak i niedobór wody (optymalna ilość opadów to 500 mm). Należy sporządzić dla niej specjalną konstrukcję, po której będą mogły piąć się pędy i prawidłowo je przycinać (sposobów prowadzenia winorośli jest wiele). Ważny jest również dobór odmiany – musi wpasowywać się w warunki klimatyczne na danym terenie, jak również mieć pożądane walory użytkowe, np. zdatność do produkcji wina, soków albo niebanalny smak, dzięki czemu nadawać się będzie do spożycia w stanie surowym.

    Do nawożenia oraz ochrony winogron przed szkodnikami (głównie przed mszycą) można zastosować gnojówkę z pokrzywy, która dodatkowo wzmocni kondycję roślin oraz zaopatrzy je w niezbędne składniki pokarmowe. Do zrobienia tego specyfiku zbieramy pokrzywy młode, najlepiej przed zakwitnięciem. Wówczas zawierają najwięcej korzystnych z użytkowego punktu widzenia substancji. Pokrzywy po kwitnieniu są w owe związki dużo uboższe i mogą być źródłem nasion, które zachwaszczą nam ogród.

    Możemy podlewać nią rośliny ogrodowe - drzewka owocowe, pomidory, kwiaty i krzewy ozdobne. Gnojówka bogata w niezbędne roślinom pierwiastki (przede wszystkim azot)  będzie dla nich doskonałym stymulatorem wzrostu. Nieocenione jest również działanie fitosanitarne tego naturalnego środka oraz jego dobroczynny wpływ na aktywność organizmów glebowych. Nie wolno jednak zapominać o odpowiednim rozcieńczeniu gnojówki, gdyż w formie stężonej jest nawozem zbyt silnym. Dobrze sprawdza się rozcieńczeniu 1:10.

    Gnojówka nadaje się również do oprysku – jako środek zabezpieczający rośliny przed szkodnikami, a przy okazji – jako nawóz dolistny. W tym przypadku stosuje się ją w rozcieńczeniu 1:20. Roztwór możemy rozpylić przy pomocy standardowego opryskiwacza.

    Doskonałym i przyjaznym środowisku rozwiązaniem do ochrony roślin przed szkodnikami jest olej z lnianki (olej rydzowy). Charakteryzuje się znikomą fititoksycznością, w związku z czym może być stosowany nawet na późnych etapach wegetacji roślin bez obaw o szkodliwość dla liści. Należy nim opryskać obecne na roślinie szkodniki, a wytworzy się na nich tłuszczowa warstwa odcinająca dopływ powietrza, wskutek czego zginą.

    Kiedy mamy już wysokiej jakości owoce, możemy zrobić z nich dowolny użytek, również zastosować do produkcji wina.

    Produkcja wina jest w Polsce legalna, o ile jest ono „produkowane domowym sposobem, na własny użytek i nie jest przeznaczone do obrotu”.  Dla jakości trunku ma znaczenie wiele czynników – m. in. termin zbioru winogron, zawartośc cukru, stosowane dodatki, używana aparatura… Proces jest skomplikowany, po szczegółowe wskazania odsyłamy do fachowej literatury – np. do „Świata Win” http://www.winnica.golesz.pl/domowy-wyrob-wina.html

  •  

    Zrównoważony rozwój naszej cywilizacji nie może odbywać się kosztem nieodwracalnej degradacji zasobów środowiska naturalnego. Jednym z nich jest gleba – nasza źywicielka, bez której nie będzie możliwe wyprodukowanie pożywienia dla wzrastającej liczby ludności na Ziemi. Naszą rolą jest zabezpieczyć zasoby naturalne w taki sposób, abyśmy mogli z nich korzystać nie tylko my, ale również przyszłe pokolenia. Tymczasem na skutek intensywnej eksploatacji rolniczej z naszych gleb ubywa rokrocznie ton materii organicznej – podstawowego czynnika decydującego o żyzności gleb. Sytuacja jest dramatyczna – mówi się nawet o 75 – procentowym ubytku materii organicznej na niektórych obszarach w stosunku do stanu sprzed wprowadzenia nawozów mineralnych. Duże nadzieje związane z odbudowaniem potencjału plonotwórczego gleb wiąże się ostatnimi czasy z biowęglem.

             Biowęgiel, materiał wyglądem przypominający węgiel drzewny, otrzymywany jest na drodze pirolizy biomasy roślinnej w temperaturze 200 – 300 stopni C, bez dostępu tlenu. Obecnie mamy duże problemy z zagospodarowaniem odpadów biomasowych – tony odpadów tartacznych, z produkcji leśniczej, z przetwórstwa owocowo – warzywnego czy z przemysłu celulozowego są wytwarzane, a następnie składowane, stanowiąc poważne zagrożenie biologiczne oraz źródło gazów cieplarnianych. Biowęgiel wytwarza się właśnie z tych niestabilnych biologicznie odpadów, jak również z komunalnych osadów ściekowych, co rozwiązuje problem ich składowania i pozwala przetworzyć je na bardzo użyteczny produkt.

             Gama potencjalnych zastosowań biowęgla jest naprawdę szeroka. My skupimy się na jego wykorzystaniu w rolnictwie. Otóż materiał ten mógłby być stosowany do użyźniania pól, przywracając wyeksploatowanym glebom ich wartość produkcyjną, Wprowadzenie biowęgla w ilości zaledwie tony na hektar użytku rolnego powoduje wzrost żyzności gleby, poprawia jej strukturę i właściwości, zwiększa pojemność kompleksu sorpcyjnego, stwarza dogodne warunki bytowania dla mikroflory oraz fauny glebowej. Dodatkowy efekt mógłby zostać osiągnięty dzięki połączeniu wielu zabiegów chroniących glebę przed ubytkiem materii organicznej, m. in. nawożenia obornikiem, kompostem, pozostawiania na polu resztek pożniwnych czy uprawy poplonów na zielony nawóz.

             Miejmy nadzieję, że potencjał biowęgla zostanie wykorzystany w rolnictwie, a jego stosowanie w przeciągu najbliższych kilku lat stanie się powszechną praktyką.

     

  • Mszyce to bardzo groźne szkodniki drzew i krzewów owocowych, warzyw oraz roślin ozdobnych. Ich bezpośrednia szkodliwość polega na ogładzaniu roślin, tzn. pobieraniu z ich tkanek substancji odżywczych. W tym celu mszyce przebijają powierzchnię organów roślinnych kłujkami i drenują rośliny z soków.

    Obecność pluskwiaków upośledza rozwój liści i młodych pędów, wskutek czego ograniczeniu ulega powierzchnia asymilacyjna. Ponadto są one wektorami groźnych chorób wirusowych, np. mszyca brzoskwiniowo-ziemniaczana przenosi wirusa liściozwoju ziemniaka.

    Należy również pamiętać o tym, że mszyce potrzebują do prawidłowego rozwoju białka, w które soki roślinne są mało zasobne. Mają one za to w składzie dużo cukrów. Aby uzyskać niezbędną ilość białka, mszyce muszą zatem odfiltrować znaczne ilości soków roślinnych, a nadmiaru cukrów pozbywają się w postaci wydzieliny zwanej spadzią. Stanowi ona pokarm dla mrówek i pszczół, ale także pożywkę dla grzybów sadzakowych, które rozwijają się na wydzielinie mszyc i powodują powstanie na roślinach oraz owocach paskudnych, czarnych plam.

    Wszyscy chcielibyśmy, aby nasze działki, ogródki przydomowe oraz plantacje były od mszyc wolne, jednak ich pojawienie się jest praktycznie nieuniknione. Presja szkodników jest bardzo silna, ponieważ łagodne zimy ostatnich lat sprzyjają ich licznemu przezimowaniu. Jednocześnie zależy nam na stosowaniu bezpiecznych dla środowiska metod walki ze szkodnikami i chorobami, które nie tworzą pozostałości w plonie i nie zagrażają naszemu zdrowiu.

    Doskonałym rozwiązaniem przeciwko mszycy oraz wielu innym szkodnikom atakującym rośliny jest olej rydzowy, który niektórym osobom może być znany jako wykorzystywany w kuchni dodatek do surówek, sałatek, ryb czy ziemniaków o ogromnych walorach zdrowotnych.

    Możemy nim również opryskać kolonie owadów. Jest to substancja naturalna, produkowana z rośliny oleistej zwanej lnianką. Nie stanowi zagrożenia dla organów roślin, na których nie pojawiają się po zastosowaniu oleju objawy fitotoksyczności. Można go stosować praktycznie we wszystkich fazach rozwojowych roślin.

    Olej rydzowy jest bezpieczny dla owadów pożytecznych. Szkodniki nie uodparniają się na jego działanie, ponieważ jest ono mechaniczne – na opryskanych szkodnikach wytwarza się warstwa odcinająca im dopływ powietrza.

    W obrocie handlowym olej rydzowy dostępny jest jako preparat Emulpar 940 EC. W sklepach ogrodniczych możemy nabyć wygodne w użyciu opakowania z dozownikiem, podobne do opakowań na płyny do mycia szyb. Zastosowanie sprayu pozwoli nam dokładnie pokryć kolonie mszyc preparatem. Natomiast dla użytkowników profesjonalnych (sadowników) dostępne są koncentraty, które rozpuszcza się w wodzie i wykonuje oprysk przy użyciu zmechanizowanych opryskiwaczy.

  • Epidemia koronawirusa w mniejszym bądź większym stopniu zmieniła codzienność każdego z nas. W szczytowym momencie jej przebiegu obowiązywały obostrzenia zabraniające ludziom opuszczania domów poza celami koniecznymi do zrealizowania. W czasie koronawirusowej „odwilży”, kiedy obywatele odzyskali swobodę przemieszczania się i spotykania z innymi, wzrosło zainteresowanie działkami w Rodzinnych Ogrodach Działkowych. Polski Związek Działkowców informuje o niespotykanych dotąd rozmiarach dynamizacji na rynku ogródków działkowych, które stały się towarem pożądanym i deficytowym. Przestały się już kojarzyć z zajęciem typowym dla emerytów, lecz zyskują zainteresowanie osób młodych, chętnych do zajmowania się ogrodnictwem amatorskim, zarówno ozdobnym, jak i w celu produkcji warzyw oraz owoców na potrzeby własnej rodziny.

    Po pierwsze, ludzie traktują ogródki działkowe jako oazę spokoju, w której mogą odpocząć po stresujących dniach pracy. Świeże powietrze, przyjemność z obcowania z naturą… - wszystko to sprawia, że na kilkuset metrach kwadratowych działki można urządzić swój prywatny raj, i to zupełnie niedaleko od miejsca zamieszkania.

    Atrakcyjna jest swoboda aranżacji przestrzeni według własnego pomysłu. Możliwość zapełnienia jej altanką, sprzętami rekreacyjnymi, zabawkami dla dzieci, roślinami ozdobnymi czy też warzywnikiem bądź małym sadem. Polski Związek Działkowców wydaje prasę związkową (np. miesięcznik „Działkowiec”), w którym posiadacze ogródków mogą przeczytać aktualne, fachowe porady dotyczące uprawy roślin. Czas w ogrodzie działkowym można spędzać aktywnie bądź pasywnie, odpoczywając na łonie natury. Regulamin dopuszcza podejmowanie się innych ciekawych przedsięwzięć, np. pszczelej pasieki.

    Po drugie, w dobie pandemii możliwość wyjazdów zagranicznych została znacznie ograniczona. Nie zaleca się opuszczać kraju, o ile nie jest to związane z pilnymi, uzasadnionymi potrzebami. Zmusiło to wiele rodzin do zrewidowania swoich planów wakacyjnych. Ludzie zaczęli pilnie poszukiwać działek, aby właśnie na nich móc wesoło spędzić okres letni.

    Warto podkreślić, iż wiele ogrodów jest dobrze zagospodarowanych. Posiada własny parking, elektryfikację czy dostęp do bieżącej wody. PZD przykłada dużą wagę do modernizacji ogrodów działkowych, aby stały się one atrakcyjne dla działkowców.

    Wraz ze wzrostem zainteresowania rośnie również cena ogródków działkowych. Najwyższe stawki przyjdzie nam zapłacić za działki zlokalizowane w centrach dużych miast, w malowniczej okolicy, np. w pobliżu lasów, rzek, jezior, dobrze zagospodarowane. Ceny odstępnego wynoszą nawet 80 tys. zł dla działek leżących w centrum Warszawy czy Poznania, w mniej atrakcyjnej okolicy będzie to 30-40 tys. zł.

    Jak informują przedstawiciele Polskiego Związku Działkowców, popyt jest ogromny, a prezesi ogrodów otrzymują nawet kilkanaście telefonów z zapytaniami o wolne działki dziennie. Zajęte zostały nawet te obiekty, które stały puste od kilku lat i nikt się nimi nie interesował…

  • Ogromne znaczenie roślin motylkowatych dla utrzymania wysokiego potencjału produkcyjnego gleb jest wciąż przeceniane. W wielu gospodarstwach mało, że nie uprawia się motylkowatych, to jeszcze nie stosuje się innych metod rekultywacji glebowej materii organicznej – nie rozrzuca się obornika, nie zostawia na polu resztek pożniwnych. Takie działanie to prosta droga do zubożenia gleby w podstawowy czynnik decydujący o jej żyzności – w materię organiczną.

    Dlaczego rośliny motylkowate są tak istotne w płodozmianie? Pamiętajmy – uprawa okopowych, warzyw liściowych i korzeniowych, zbóż, rzepaku, przyczynia się do degradacji materii organicznej (ubożenia gleby). Jedynie rośliny motylkowate i trawy ją reprodukują. Wprowadzenie do płodozmianu roślin motylkowatych drobnonasiennych (najlepiej w mieszankach z trawami) czy strączkowych podwyższa zawartość glebowej materii organicznej, a zatem poprawia stanowisko dla uprawy innych gatunków.

    Co więcej, motylkowate mają wyjątkową w świecie roślin zdolność do asymilowania azotu atmosferycznego. Jest to możliwe dzięki ich symbiozie z korzeniowymi bakteriami brodawkowymi. Azot, pierwiastek o podstawowym znaczeniu plonotwórczym, występuje w powietrzu, którym oddychamy w udziale 78%. W takiej postaci jest jednak roślinom do niczego nie przydatny – nie mogą pobrać go sobie z powietrza. Tylko motylkowate posiadają tę zdolność. To właśnie one odpowiadają za wprowadzanie azotu do gleby, bo dzięki symbiozie z mikroorganizmami pochłaniaja azot atmosferyczny, z czasem zamierają i składnik ten jest udostępniany innym gatunkom.

    Dodatkowo rośliny motylkowate poprawiają właściwości fizyczne gleby. Wykazują działanie strukturotwórcze, zwiększając zdolność gleby do gromadzenia wody w okresach suszy. Poprawiają warunki dla rozwoju systemów korzeniowych roślin.

    Co niezmiernie istotne, motylkowate są aktywatorami życia mikrobiologicznego w glebie. Wciąż nie zdajemy sobie sprawy z tego, że bez mikroorganizmów nie byłby możliwe prowadzenie jakiejkolwiek uprawy rolniczej. To właśnie drobnoustroje odpowiadają za mineralizację materii organicznej, a więc sprowadzanie pierwiastków do form mineralnych, które są dostępne dla roślin. Fosfor, który wysypujemy w nawozach jest najpierw pobierany przez mikroorganizmy, dopiero później udostępniany roślinom.

    Rośliny motylkowate to także źródło cennego białka w diecie ludzi (bób, ciecierzyca, soja, fasola itd.), jak i w żywieniu zwierząt (soja, koniczyny, lucerna).

  •  

    Rozwój rolnictwa ekologicznego jest traktowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi priorytetowo. Sektor ten jest bardzo waży zarówno ze względów gospodarczych, społecznych jak i związanych z ochroną środowiska.

    Dziś Kierownictwo Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przyjęło zaktualizowany Ramowy Plan Działań dla Żywności i Rolnictwa Ekologicznego w Polsce na lata 2014–2020. Jego celem jest rozwój rolnictwa ekologicznego i rynku żywności ekologicznej w Polsce.

    Dokument wskazuje działania, jakie powinny być podejmowane i realizowane przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz jednostki podległe lub nadzorowane dla osiągnięcia tych celów. Przyjęty dziś dokument zakłada, że dla rozwoju rolnictwa ekologicznego konieczna jest realizacja działań w 7. obszarach, wskazanych jako cele szczegółowe. Są to:

    I. Zwiększenie konkurencyjności rolnictwa ekologicznego oraz wzrost podaży żywności ekologicznej na rynku;

    II. Rozwój przetwórstwa produktów ekologicznych;

    III. Dywersyfikacja oraz wzmocnienie kanałów dystrybucji produktów ekologicznych;

    IV. Wzrost wiedzy konsumentów na temat rolnictwa ekologicznego i żywności ekologicznej;

    V. Podniesienie poziomu współpracy pomiędzy podmiotami działającymi w sektorze rolnictwa ekologicznego;

    VI. Włączenie organów administracji rządowej i samorządowej w rozwój sektora rolnictwa ekologicznego;

    VII. Utrzymanie wysokiego poziomu systemu kontroli i certyfikacji produktów ekologicznych.

    Plan ten został przygotowany we współpracy z Radą do spraw Rolnictwa Ekologicznego, która została powołana przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w czerwcu 2016 r. i stanowi płaszczyznę dialogu pomiędzy Ministrem, a organizacjami i instytucjami działającymi na rzecz rozwoju rolnictwa ekologicznego i rynku żywności ekologicznej. W jej skład wchodzą przedstawiciele podmiotów i instytucji działających w sektorze rolnictwa ekologicznego, w tym: organizacji oraz stowarzyszeń zrzeszających producentów ekologicznych, a także uczelni wyższych, instytutów, instytucji sprawujących nadzór nad produkcją ekologiczną oraz podmiotów doradczych.

    Ramowy Plan Działań dla Żywności i Rolnictwa Ekologicznego w Polsce na lata 2014–2020 został ujęty jako jeden z projektów strategicznych w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

     

    Źródło: MRIRW

  • Żniwa… Najpierw pod kombajny idzie jęczmień i rzepak, później pora przychodzi na żyto oraz inne zboża. Jak wiadomo, produktem ubocznym z koszenia zbóż czy rzepaku jest słoma, którą kombajn wyrzuca na ściernisko. Jest to surowiec pożądany w obrocie handlowym, gdyż znajduje wiele zastosowań – służy przede wszystim jako ściółka dla zwierząt gospodarskich, ściółkuje się nią uprawy trwałe (plantacje truskawek, sady), zapobiegając w ten sposób wzrostowi chwastów. Słomę wykorzystuje się również do zabezpieczania roslin ozdobnych przed zimowymi mrozami.

    Wielu rolników ulega pokusie, aby słomę zebrać, zbelować i sprzedać z zyskiem. Nie należy jednak tego robić! Zysk ten jest bardzo krótkowzroczny. W gospodarstwach wyspecjalizowanych w produkcji roślinnej, w których na pola nie wraca materia organiczna w postaci obornika, nie mogą pozwolić sobie na zbywanie słomy, jeżeli zależy im na utrzymanie dobrej jakości i wysokiego potencjału plonotwórczego gleby.

    Pamiętajmy o tym, że zbierając z pola rośliny, przyczyniamy się do systematycznego ubożenia gleby w materię organiczną i próchnicę. Po prostu wynosimy ją z plonem, w mniejszej bądź większej ilości, w zależności od tego, który gatunek roślin uprawiamy. Najbardziej do ubożenia gleby przyczyniają się rośliny okopowe, np. ziemniaki i buraki cukrowe. Ich uprawy przez znaczną część sezonu są odsłonięte, nie okryte roślnnością, a więc gleba podatna jest na wywiewanie próchnicy przez wiatr i wymywanie jej przez wodę opadową. Z kolei motylkowate czy trawy przyczyniaja się nawet do reprodukcji glebowej materii organicznej.

    Przekłada się to na spadek żyzności, czyli zdolności produkcyjnych gleby. Weźmy pod uwagę, że zmycie warstwy humusu o grubości zaledwie 1 cm skutkuje zmniejszeniem plonu nawet o 4%. Rola materii organicznej w uprawach jest nieoceniona. Jest ona źródłem pierwiastków chemicznych niezbędnych dla wzrostu roślin – azotu i fosforu. Tworzy kompleks sorpcyjny, zapobiega ucieczce jonów – K+, Na+, Ca2+, Mg2+. Poprawia warunki cieplne (dzięki ciemnemu zabarwieniu i silnemu pochłanianiu promieniowania słonecznego), reguluje  stosunki wodno-powietrzne gleby, korzystnie wpływa na jej strukturę. Stymuluje aktywność mikroorganizmów i fauny glebowej. Stabilizuje odczyn gleby, zwiększając jej zdolności buforowe. Co więcej, wiąże i dezaktywuje toksyczne pozostałości środków ochrony roślin, a także zmniejsza mobilność metali ciężkich w glebie.

    Co niezwykle istotne w obliczu suchych sezonów, przyczynia się ona do lepszego magazynowania wody przez glebę. Dzięki temu rośliny są mniej narażone na negatywne skutki braków opadów deszczu.

    Należy zatem dbać o ten zasób materii organicznej, nie zbierając słomy z pola, stosując nawożenie organiczne czy też uprawiając poplony na przyoranie. To procentuje!

  • Nieważne, czy prowadzimy konwencjonalną czy ekologiczną uprawę buraka cukrowego, pośpiechy i burakochwasty zlikwidujemy tylko poprzez pracę ręczną. Ich występowanie na plantacjach buraka cukrowego  to jeden z najważniejszych i wciąż nie rozwiązanych problemów. Czym są owe ekspansywne chwasty i dlaczego walka z nimi jest tak uciążliwa?

    Uprawiany na polach burak cukrowy jest rośliną dwuletnią. W pierwszym roku po wysianiu wytwarza bogaty w sacharozę korzeń spichrzowy i to właśnie on jest celem produkcji. Ogłowione liście z fragentem korzenia (tzw. główką) stanowią produkt uboczny, który zbiera się, rozdrabnia, zakisza i wykorzystuje do skarmiania zwierząt gospodarskich.

    Do wytworzenia pędu kwiatowego burak potrzebuje jaryzacji, a więc zimowego spadku temperatur, który indukuje jego rozwój generatywny, czyli wykształcanie nasion. Powstanie nasion może nastąpić dopiero w drugim roku po wysianiu (tak więc aby pozyskać nasiona, musielibyśmy przetrzymać korzeń przez zimę).

    Jednak na plantacjach pojawiają się także wysoce niepożądane buraki, które wykształcają pęd generatywny już w pierwszym roku, a nie tworzą korzenia spichrzowego. Są to krzyżówki szlachetnego buraka cukrowego z inną dziką, jednoroczną formą. W uprawie nie ma z nich żadnego pożytku, zacieniają one buraki uprawne, konkurują z nimi o wodę i sole mineralne. Co gorsza, nie zlikwidowane, wysypują nasiona i rozsiewają się na polu. Nazywamy je burakochwastami albo pośpiechami, jednak określenia te nie są tożsame.

    Pośpiechy wprowadzane są na plantacje wraz z zanieczyszczonym materiałem siewnym. Często pochodzi on z południa Europy, gdyż tam występują powszechnie dziko rosnące formy jednoroczne. Pośpiechy pojawiają się w rzędach roślin, mniej więcej regularnie (aplikuje je do gleby siewnik). Nie rozpoznane i nie usunięte, tworzą kwiaty już po 6 tygodniach od skiełkowania. Wydają nasiona, które rozsypują się w okolicy i zachwaszczają plantację w latach następnych – tak powstają burakochwasty.

    Rozsypane nasiona zachowują zdolność do skiełkowania nawet przez 25 lat. Wyrosłe z nich burakochwasty spotkamy zarówno w rzędach, jak i w międzyrzędziach oraz na obrzeżach plantacji.

    Z oczywistego powodu nie działają na nie żadne herbicydy – też są burakami, podobnie jak szlachetna forma upawna. Herbicydy wykazują względem nich swoje działanie selektywne.

    Dlatego jeszcze przed ich zakwitnięciem należy wybrać się gromadnie na pole (z bliższą i dalszą rodziną, dziećmi, sąsiadami) i powyrywać burakochwasty oraz pośpiechy. Trzeba je przełamać i dopiero można wyrzucić na pole. Jest to praca żmudna, ale innego rozwiązania nie ma. Likwidacja burakochwastów po kwitnieniu wymaga usunięcia ich z pola w taki sposób, aby rozsiało się jak najmniej nasion.

    Ciekawy sposób wypracowano w państwowym Kombinacie Rolnym w Kietrzu, w którym gospodaruje się na niemal 6000 hektarów. Mianowicie każdy pracownik, od dyrektora, przez księgowych, po robotników ma wyznaczony kawałek pola, za który odpowiada i na którym musi wyrywać burakochwasty i pośpiechy.

  • Specjaliści donoszą, że z roku na rok ubywa owadów zapylających. Szkodzą im niewłaściwie stosowane opryski, zanika sztuka pszczelarstwa, spada popularność roślin kwitnących, a nielikwidowane chemicznie pasy zachwaszczenia na obrzeżach pól wciąż należą do rzadkości… Liczne są miejsca, w których do zawiązania owoców na drzewach nie dochodzi z powodu braku zapylaczy. Przyczynia się to do coraz większych strat w skali kraju. Sytuacja jest poważna, powinniśmy więc zacząć działać. Jedną z lepszych metod wspomagania owadów pożytecznych jest zakładanie tzw. pszczelich łąk.

    Wystarczy poświęcić kawałek ogrodu (nie musi być bardzo duży) pod wysiew mieszanki kwitnących roślin miododajnych. Może to być obszar o naprawdę marnych warunkach glebowych – rośliny sobie na nim poradzą. Musimy przygotować teren, oczyszczając go z darni lub przekopując, nabyć mieszankę nasion polnych roślin kwitnących i rozsypać ją we właściwym miejscu, opcjonalnie udeptać po wysiewie. To koniec! Rośliny te nie wymagają bowiem żadnych żmudnych zabiegów pielęgnacyjnych.

    Mieszanki pszczele mają tak dobrany skład botaniczny, by zabezpieczyć potrzeby zapylaczy na dłuższy czas. Dostarczają nektaru na zasadzie taśmy kwitnienia – kiedy jedne gatunki przekwitają, inne dopiero zaczynają kwitnąć i tak aż do jesieni. Wśród kwitnących gatunków roślin nie brakuje znanych nam dobrze koniczyny, gryki, słonecznika, chabra bławatka, rumianku pospolitego czy maku polnego.

    Nie sposób nie wspomnieć też, jak bardzo przyczynia się taka kolorowa, kwiecista i tętniąca życiem łąka do poprawy warunków estetycznych krajobrazu. Jest to jednak nie jedyna jej zaleta – łąka stanowi schronienie dla ptaków i owadów pożytecznych, które są naszymi naturalnymi sprzymierzeńcami w walce ze szkodnikami.

  • Niezwykle uciążliwym problemem w uprawach  roślin są samosiewy, czyli zachwaszczające łan roślin uprawnych gatunki, które uprawiane były na danym polu poprzednio. Tak na przykład w uprawie rzepaku ozimego problemem są samosiewy zbóż, które rosły na polu przed rzepakiem. Cześć nasion osypuje się z kłosa, inne trafiają do gleby podczas zbioru kombajnowego. Pomimo starannie wykonanej podorywki i orki siewnej, duża ilość nasion znajduje się na głębokości, która umożliwia im wykiełkowanie i utworzenie samosiewów.

    Są to chwasty ekspansywne. Wzrastając, konkurują z rzepakiem o wodę, składniki mineralne oraz miejsce. W dużym nasileniu ograniczają tworzenie rozet liściowych, rozwój szyjki korzeniowej, zmniejszając w ten sposób szanse rzepaku na przezimowanie. Zagęszczają łan, zwiększając presję ze strony chorób grzybowych. W rolnictwie konwencjonalnym zwalcza się je skutecznie zabiegami herbicydowymi jeszcze na jesieni, kiedy są młode i zanim zaczną stanowić zagrożenie dla rzepaku.

    Problemem są również samosiewy rzepaku w uprawach innych gatunków oraz samosiewy zbóż w uprawach zbóż. Weźmy na przykład pod uwagę uprawę żyta, którą zachwaszczają inne zboża, np. jęczmień. Stosowanie herbicydów jest tu często zawodne, gdyż są one wybiórcze (ukierunkowane na zniszczenie chwastów przy braku szkodliwości dla zbóż) i nie naruszają samosiewów.

    W rolnictwie ekologicznym nie możemy stosować konwencjonalnych środków ochrony roślin, w tym herbicydów. Aby uchronić uprawy przed zachwaszczeniem samosiewami, należy maksymalnie wykorzystać możliwości mechanicznych zabiegów zwalczających zachwaszczenie (staranna orka, bronowanie, włókowanie, zabiegi agregatami uprawowymi). Po skoszeniu rzepaku można pozostawić jakiś czas rzepaczysko aż do skiełkowania samosiewów i dopiero wykonać orkę, która je zniszczy (zwlekanie z uprawą pożniwną może jednak doprowadzić do zubożenia gleby w wodę).

    Konieczne jest także odpowiednie rozplanowanie płodozmianu, które może ułatwić walkę z samosiewami. Samosiewom roślin jarych można pozwolić wymarznąć. Uprawiać możemy mieszanki zbożowe, w których występowanie samosiewów zbóż nie będzie wielkim problemem. Ziemniaki odchwaszczać metodami mechanicznymi, poprzez stosowanie opielaczy.

  • Zadrzewienia śródpolne, czyli zgrupowania drzew oraz krzewów dziko rosnących na obszarach użytkowanych rolniczo, mają bardzo pozytywny wpływ na okoliczne uprawy. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, a jednak ich tworzenie oraz utrzymywanie stanowi jedną z podstawowych proekologicznych praktyk rolniczych. Nie należy ograniczać ich powierzchni, gdyż taka roślinność spełnia bardzo dobroczynną rolę w agroekosystemie. Zyski z obecności zadrzewień i zakrzaczeń znacznie przewyższają ewentualne korzyści z obsiania gruntów pod nimi!

    Wpleciona w uprawę roślinność wieloletnia zwiększa bioróżnorodność na terenie gospodarstwa, stabilizuje ekosystem i czyni go wytrzymalszym na wahania warunków środowiska. Zwiększa różnorodność gatunkową oraz stanowi źródło pożytku dla owadów zapylających.

    Jest schronieniem dla wielu pożytecznych gatunków zwierząt, chociażby ptaków, gadów i stawonogów drapieżnych żywiących się pasożytami roślin. Pozwala to na ograniczenie gradacji szkodników upraw oraz ograniczenie chorób bez udziału chemicznych środków ochrony roślin.

    Ponadto systemy zadrzewień i zakrzaczeń śródpolnych tworzą barierę zmniejszającą szkodliwy wpływ wiatru na teren uprawny. Zapobiegają wyleganiu zbóż oraz ubytku próchnicy na skutek erozji wietrznej (wywiewaniu materii organicznej z przesuszonej gleby).

    Pełnią naturalną zaporę przed spływem powierzchniowym rozpuszczonych w wodzie zanieczyszczeń i nadmiarów nawozów mineralnych. Retencjonują wodę, czyli magazynują ją w podłożu i zabezpieczają przed jej zbyt szybką utratą. Stabilizują wilgotność powietrza na danym obszarze, wpływają korzystnie na warunki termiczne, zmniejszając szkodliwość przymrozków. Tworzą również korytarze ekologiczne, którymi mogą przemieszczać się większe zwierzęta oraz zwiększają walory krajobrazowe okolicy.

    Dla rzetelnej oceny zadrzewień śródpolnych należałoby wspomnieć również o ich potencjalnie negatywnym oddziaływaniu – miejscowemu zmniejszaniu plonu na skutek zacienienia uprawy oraz konkurowania o zasoby środowiska z rośliną uprawną. Jednak korzyści płynące z utrzymywania zadrzewień zdecydowanie rekompensują ewentualne straty, a budowanie zielonej infrastruktury powinno być podstawową proekologiczną praktyką rolniczą.

Eko-uprawy.pl © 2024